Czy wiecie, że Andy Warhol smak sławy poznał nie dzięki
zupie Campbella, lecz... modzie? Pierwszą falę popularności przyniosły mu bowiem
jeszcze w latach 50. XX wieku rysunki fantazyjnych butów tworzone zarówno dla
przyjemności, jak też czysto komercyjnie na potrzeby kolorowych czasopism i reklam
firm obuwniczych (m.in. Israel Miller Shoe Company). Dziś za sprawą Rafa Simonsa moda
znów sięga po rękę ikony pop-artu. Sięga dosłownie.
Szef domu mody Dior wykorzystał bowiem dawne szkice Warhola (m.in. "Stamped Shoe with Butterflies 1961", "High Heel" i "Shoe 1955") jako
ozdobę ubrań i dodatków (seria torebek) składających się na jesienną kolekcję
marki. Pomysł sam w sobie ograny (wystarczy wspomnieć choćby kolekcję Simonsa dla Jil Sander z 2010 roku inspirowaną pracami japońskiego malarza i grafika Tsuguharu Foujity), ale także - w kontekście historii marki, dla której Simons obecnie pracuje - mocno metaforyczny. Powrót do początków twórczości Warhola to bowiem równocześnie powrót do charakterystycznych sylwetek i najbarwniejszego okresu w historii domu mody Dior oraz dodatkowo ukłon w stronę jego założyciela - miłośnika sztuki, którego - nomen omen - dzieło Simons kontynuuje. Czy ta artystyczna fuzja wyszła francuskiej marce na dobre? Zdecydowanie tak! Co więcej, recenzje i pokazu, i kolekcji są na tyle entuzjastyczne, że po cichu obstawiam, iż niektóre sieciówki już na wiosnę pokuszą się o własne wersje projektów Simonsa...
zdjęcia: Dior, kolekcja RTW Fall 2013
źródło: style.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz