25 lutego 2014

Ostwald Helgason x Aldo Rise


Nieco ponad trzy lata temu marka Aldo wpadła na pomysł wspierania obuwniczym doświadczeniem (oraz globalną siecią dystrybucyjną) młodych, zdolnych, ale relatywnie słabo rozpoznawalnych projektantów, którzy chcieliby uzupełnić swoje kolekcje odzieżowe minikolekcjami butów. Przez ten czas z programu Rise oferującego wsparcie w zakresie procesu kreatywnego oraz promocji sprzedaży skorzystali z mniejszymi lub większymi sukcesami Julian Louis, Cushnie et Ochs, Christian Cota, Libertine, Patrik Ervell, Mark Fast, JW Anderson, Roksanda Ilincic oraz Preen (więcej o projektach Preen x Aldo Rise tutaj). Tej wiosny ich śladami podąży niemiecko-islandzki duet Ostwald Helgason.

źródło: Aldo


19 lutego 2014

All you need is… Vans


25 stycznia 1968 roku z zaatakowanego przez Sinych Smutasów Pieprzolandu wypłynęła sterowana przez Starego Freda żółta łódź podwodna. Jej misją było znalezienie sojuszników, którzy pozwoliliby uciskanym Pieprzolandczykom rozprawić się z ponurakami i przywrócić podwodnej ojczyźnie utracone w wyniku najazdu barwy. Czterdzieści pięć lat później na sklepowe półki wypływa limitowana kolekcja The Beatles Yellow Submarine by Vans, która w stylu godnym filmowego protoplasty staje do walki z szarzyzną polskich (i nie tylko polskich) ulic.

źródło: Vans

14 lutego 2014

Namaluj to jeszcze raz, Peter


Wiosenno-letnia kampania promocyjna Christiana Louboutina to nie tylko kolejna porcja inspiracji z czerwonymi podeszwami w roli głównej, ale także kolejna odsłona współpracy słynnego szewca z Peterem Lippmannem - nie mniej sławnym fotografem, którego znakiem rozpoznawczym są zdjęcia nawiązujące do tradycji malarskich.

fot. Peter Lippmann

4 lutego 2014

Walonki i spółka


Jeśli sądzisz, że nie zamarzniesz mając na nogach walonki, to… masz rację głosi w wolnym tłumaczeniu jedno z haseł, którymi w 2008 roku moskiewski oddział agencji Ogilvy promował sklep z tradycyjną rosyjską odzieżą i obuwiem. I choć sloganom reklamowym zdarza się mijać z rzeczywistością, w tym przypadku trzy wieki historii, dwa muzea (przynajmniej o tylu wiem) oraz pomnik mówią same: walonki i mróz to świetnie dobrana para. Początki ich znajomości sięgają XVIII wieku, ale mimo upływu lat ani mityczne rosyjskie mrozy zbytnio nie złagodniały, ani technologia produkcji charakterystycznie niezgrabnych butów nie zmieniła się znacząco. Podstawowym surowcem, z którego wyrabia się walonki ciągle jest owcza wełna – materiał o świetnych właściwościach tak termoregulacyjnych (pochłania i odprowadza wilgoć, a sam pozostaje suchy), jak i zdrowotnych (poprawia krążenie). To właśnie te cechy sprawiają, że jak najbardziej realna jest obietnica, która w reklamie wydaje się lekko podejrzana: a mianowicie ciepłe i suche stopy w mroźne dni.

Jak to jednak bywa z solidnymi produktami, nie można mieć wszystkiego - za bezdyskusyjne walory użytkowe walonki płacą wzornictwem, które przez wieki też niewiele się zmieniło (wprawdzie internety donoszą, że trwają prace nad modelem walonko-szpilek, ale póki nie zobaczę, nie uwierzę). Właściwa wełnie beżowa, szara bądź brązowa kolorystyka w połączeniu z formowaną z jednego kawałka cholewką daje prosty i surowy rezultat, który – nawet ozdobiony barwnym haftem - nie każdemu przypadnie do gustu. Jeśli nad estetykę przekładamy ciepłe stopy – żaden problem, jeśli jednak estetyka stoi na równi z nimi warto rozejrzeć się za młodszymi krewniakami walonek, których na rynku nie brakuje. 

reklama walonek, agencja Ogilvy, 2008 (źródło: adsoftheworld.com)