Dla jednych tradycja to rzecz święta, dla innych zaś
doskonały punkt wyjścia do twórczych eksperymentów. Michał Mrzygłód – młody
polski projektant - zalicza się zdecydowanie do tej drugiej grupy. Jego
debiutancka kolekcja "chin-suru" to odważna, kolorowa i perfekcyjnie
dopracowana wariacja na temat Japonii, w której nie zabrakło miejsca dla
uwspółcześnionej wersji klapko-chodaków geta. Przyznaję, że jestem pod
wrażeniem (i to dużym!), bo o ile wśród obuwniczych propozycji dla kobiet
modeli dziwnych, dziwniejszych i całkiem ekstrawaganckich jest pod dostatkiem,
o tyle wśród oferty męskiej nie trafiają się zbyt często.
źródło: https://www.facebook.com/mrzgld
źródło: https://www.facebook.com/mrzgld
A i same geta (w kanonicznym wydaniu wysokie,
charakterystycznie klekoczące podczas chodzenia klapki składające się z
drewnianej deszczułki na klockach (tzw. zębach) oraz paska materiału przytrzymującego
palce) nie są w zachodnim świecie tak popularną inspiracją jak by się mogło
wydawać - pomijając wzorowane na japońskiej tradycji obuwniczej futurystyczne projekty
Noritaki Tatehany dla Lady Gagi przypominam sobie tylko jedną getopodobną
kolekcję, która zaistniała w globalnej świadomości: Kenzo SS 2011. I jak dla
mnie Michał Mrzygłód może spokojnie postawić swoje getopółbuty obok tych pięknych
getosandałów Antonia Marrasa.
zdjęcie: Kenzo, kolekcja SS 2011
P.S. Inspiracją do tego wpisu był tekst "Michał Mrzygłód - chin-suru" z Efektów Ubocznych. Dziękuję!
Uwielbiam powiew czegoś nowego w modzie! Potrzeba czasem takiego świeżego spojrzenia na świat! A zazwyczaj jakieś "nowości" są tylko dla kobiet, a takie "męskie nowości" są bardzo żadko spotykane! :) U mnie na blogu dzisiaj też szokujący, odważny temat o projektancie ! :) Jeżeli masz czas zajrzyj :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawe i inspirujące:)
OdpowiedzUsuń