Kilka dni temu korespondent jednej ze stacji radiowych pół
żartem, pół serio donosił, że choć do Francji zawitała już jesienna aura, to
stylowe mieszkanki Paryża wcale nie zamierzają ukrywać eleganckiego obuwia
nosząc kalosze czy inne gumowe buty. Mnie od Paryża dzielą setki kilometrów, kilka(naście)
stopni Celsjusza oraz wybrakowane chodniki, więc w poświęcaniu butów i stóp na
deszczu w imię elegancji sensu najmniejszego nie widzę. Nie widzę też niestety
w polskich sklepach prawdziwych kaloszy.
Bo prawdziwe kalosze to ani kolorowe Huntery, ani słodkie
Melisski, ani nawet wariacje na ich temat. Prawdziwym kaloszom znacznie bliżej
do obszernych klapek/balerin niż do butów z wysoką cholewką, ponieważ to nic innego jak znane od zamierzchłych czasów ochraniacze zakładane
nie na gołe stopy, lecz na obuwie (historia wywodzi je od średniowiecznych
galijskich drewniaków, a rewolucyjne zmiany w wyglądzie zafundował im dopiero XIX
wiek i wulkanizowana guma Charlesa Goodyeara). Zanim pomyślicie, że chęć
noszenia podwójnych butów rodem z dalekiej przeszłości to ani chybi fanaberyjny efekt mojego postępującego
butoholizmu, zobaczcie co znalazłam w czeluściach internetów.
Ten różowy
kawałek gumy to Swims Ballerina, czyli nowoczesne kalosze zrodzone w 2006 roku
z inspiracji prostotą i funkcjonalnością skandynawskiej sztuki użytkowej oraz…
fascynacji deszczową aurą wielkich miast. Johan Ringdal – założyciel marki
Swims i Norweg z pochodzenia – stworzył je jako alternatywę dla klasycznych
kaloszy otrzymanych niegdyś od dziadka i towarzyszących mu w trakcie studiów w
Paryżu(!) oraz Nowym Jorku. Pomysł kolorowych, a zarazem stylowych ochraniaczy chwycił
i dziś Swims to – obok Tingley Rubber – jedna z najlepiej rozpoznawalnych
prawdziwie kaloszowych marek. Oprócz Ballerin w jej ofercie są też City
Slippers, czyli kalosze z otworem na obcas zaprojektowane specjalnie dla miłośniczek
szpilek (aczkolwiek w tej kwestii bardziej przemawia do mnie wizja sprzed 60
lat i przezroczyste kaloszki marki Lucky) oraz cała gama kaloszy męskich. Po
szczegóły odsyłam na stronę internetową, ale lojalnie ostrzegam – wizyta tam może
zakończyć się zakupem!;-)
zdjęcie: kalosze Lucky - reklama z McCalls magazine (1953), źródło: ebay.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOdkąd pamiętam to zawsze byłam wielką fanką butów i to każdego rodzaju. Oczywiście buty damskie https://butymodne.pl/damskie-c531.html je uwielbiam przede wszystkim. Kaloszy też mam kilka par i stanowią one doskonały dodatek do innych stylizacji.
OdpowiedzUsuń